III Niedziela Wielkanocna
Łk 24, 35-48.
Patrzeć
Ojciec Congar w jednym z wywiadów wspomina niezwykły opis miłości mężczyzny do kobiety z książki „Changer la vie” („Zmienić życie”) Jeana Guehenno. Zakochany mężczyzna spoglądając na okno mieszkania, w którym mieszkała kochana przez niego kobieta, w zależności od tego jak były otwarte okiennice, widział co akurat ona przeżywa, co dzieje się w jej sercu. Tak bardzo kochał tę kobietę, że okiennice stały się dla niego znakiem. Patrząc na okiennice widział czy jego ukochana jest radosna, czy smutna. Sposób otwierania okiennic ukazywał mu stan jej serca, jej zmartwienia, kłopoty i radości. Patrząc w okno mieszkania ukochanej, widział to czego nie widzieli inni. Miłość wyostrzyła jego wzrok. Dzięki niej widział lepiej. Potrafił dostrzegać znaki, które dla innych były ukryte. On ją (roz)poznawał oczami miłości.
Poznać
Ci którzy kochają widzą lepiej rzeczywistości duchowe. Miłość odkrywa przed nimi niewidzialny dotąd świat. W dzisiejszej Ewangelii przybyli z Emaus uczniowie doświadczyli czegoś podobnego. Opowiadają pozostałym apostołom, że rozmowa z Jezusem, tak bardzo rozpaliła ich serca, że mogli go rozpoznać. Miłość sprawia, że widzimy lepiej. Początkiem rozpoznawania Jezusa po łamaniu chleba było przebudzenie ich serc. Jezus, budząc w uczniach miłość, sprawił, że łamany chleb stał się znakiem, który ukazał im, że On pokonał śmierć, że On żyje.
„Łamanie chleba” w czasie, którego uczniowie w Emaus rozpoznali Chrystusa jest jednym z określeń Mszy św. Dzisiejsza Ewangelia może obudzić w nas miłość tak abyśmy patrząc na Eucharystię widzieli miłość. Komunia święta jest skarbem Kościoła. Nic ważniejszego od Najświętszego Sakramentu w Kościele nie istnieje. Jest ona nie tyle czymś, ale Kimś. Nic cenniejszego Kościół nie może dać tym, którzy do Kościoła należą. Ważne jest abyśmy patrzyli na Najświętszy Sakrament w ten sposób, żeby widzieć nie tyle opłatek, chleb, ale miłość. Wielu świętych miało właśnie taki dar. Patrząc na Eucharystię widzieli miłość. Niektórzy z nich wpadali na Mszy św. w ekstazę, inni głośno wzdychali. Przestawał dla nich istnieć czas, ważna była tylko miłość.
Święta Teresa z Avila mówiła, że gdyby ludzie poznali wartość Eucharystii, to do kościołów zaczęłyby ściągać takie wielkie tłumy, że służby porządkowe musiałyby kierować ruchem.
Pokochać
Jeden z naszych ojców, który potrafił patrzeć na rzeczywistość oczami serca dziwił się, że księża patrząc na Eucharystię w czasie odprawiania Mszy św. widzą tylko opłatek. On potrafił widzieć w niej Boga. Widział Bożą Miłość i zalewające go Boże światło.
Zastanawiając się nad sobą, stawiamy sobie pytanie jak żyć, aby nasze życie było sensowne i udane? Jak żyć, aby było to życie piękne? Kardynał Suenens odpowiedział na to pytanie wskazując, że chrześcijanin musi być w każdej chwili gotów na dwie rzeczy: na przyjęcie komunii świętej i na śmierć.
W Eucharystii możemy odnaleźć odpowiedź na pytanie o jakość naszego życia. Jeżeli na każdym etapie naszego życia będziemy gotowi na przyjęcie komunii św. to nasze życie będzie udane. Jeżeli podejmujemy jakąś decyzję i mamy wątpliwości czy jest ona dobra, warto wówczas zadać sobie pytanie, czy po wyborze do jakiego dana decyzja prowadzi będę mógł przyjąć komunię św.? W ten sposób będziemy mogli sobie odpowiedzieć na pytanie dotyczące tego wyboru. Możemy w ten sposób też zrozumieć, że nasze wybory nie są tylko różnymi opcjami, jakie stawia przed nam życie, ale niosą ze sobą światło albo ciemność.
Pragnąć
A co z tymi, którzy chcieliby przyjmować komunię świętą, ale nie mogą? Przyznam się, że od takich osób nauczyłem, że przygotowanie do Eucharystii rozpoczyna się od pragnienia. W dużej mierze dzięki nim mogłem doświadczyć jak wielkim darem jest Eucharystia. W duszpasterstwie związków niesakramentalnych, którego przez lata byłem opiekunem, spotkałem wiele osób, których tęsknota za komunią mnie zawstydzała.
Tęsknota tych osób przypominała mi, że Eucharystia ma być pełnym miłości spotkaniem z Bogiem. Bardzo wzruszające jest kiedy osoby, które przez lata nie mogły przyjmować komunii św., w końcu mogą do niej przystępować. Staje się to możliwe kiedy uregulowane zostają sprawy z przeszłości, albo na skutek odważnych decyzji, czy różnych zrządzeń losu, umożliwiających przyjmowanie komunii św. Często takiej komunii po latach towarzyszą łzy wzruszenia.
Ci, którzy już wiele lat nie przystępują do komunii powinni skierować na ołtarz swoje pragnienie i tęsknotę. Powinni modlić się, aby nadszedł taki dzień, kiedy nie będzie już przeszkód, żeby mogli spotkać się z Bogiem w Eucharystii. Zachęcając pary niesakramentalne takiej modlitwy bywałem zadziwiony jak szybko taka modlitwa bywała wysłuchana. Nierzadko wbrew zbyt skomplikowanym okolicznościom, Bóg prostował drogi i usuwał przeszkody, tak żeby spotkanie w Eucharystii stało się możliwe. Bóg naprawdę potrafi pokonać każdy dystans.
Potrafi przemienić nawet po ludzku beznadziejne sytuacje. Twoje pragnienie przyjmowania komunii św., które dzisiaj jest mglistą i nierealną tęsknotą, jutro może stać się faktem. Bogu bardziej niż tobie zależy na spotkaniu się z tobą w Eucharystii. Przyśpiesz to spotkanie twoją modlitwą o to, aby dystans dzielący cię od ołtarza zniknął.
„Abba Pojmen powiedział: Napisano:Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie ciebie, Boże.Otóż jelenie na pustyni często połykają węże: i kiedy pali je ich jad, pragną znaleźć wodę, bo pijąc ochładzają w sobie żar od jadu węży. Podobnie i mnichów, mieszkających na pustyni, pali żar złych demonów: więc pragną dnia sobotniego i niedzielnego, aby pójść do źródeł wody, to znaczy do Ciała i Krwi Pana, aby tam się tam się oczyścić od goryczy złego.”
Apoftegmaty Ojców Pustyni