VI Niedziela Wielkanocna J 15, 9-17

Według jednej z interpretacji rabinów kamienne tablice, na których były zapisane przykazania miały być bardzo lekkie. Były one lekkie dlatego, że zostały zapisane przez samego Boga. Litery Boga uczyniły je lekkimi tak, że Mojżesz mógł bez trudy przynieść je z góry Synaj. Kiedy Mojżesz szedł z góry z kamiennymi tablicami Przymierza, a Izrael czcił złotego cielca, litery wyryte palcami Przedwiecznego uleciały do nieba, niczym przestraszone ptaki. Nabierając nagle ziemskiego ciężary, tablice dekalogu runęły na ziemię.

Lekkość bytu

Ta piękna historia zachowana w nauczaniu rabinów, zawiera w sobie intuicję, że to czego dotknie Bóg jest lekkie. Dlatego Żydzi i chrześcijanie studiują Słowo Boże, gdyż dzięki temu ich życie staje się lekkie, chociaż mogą cierpieć z powodu choroby czy starości. W spotkaniu ze Słowem Boga, modląc się w intymnej więzi z Bogiem, doświadczają, że Bóg ich dotyka i dlatego stają się inni. W dotyku Boga, w żywej z Nim relacji, znika poczucie ciężkości, bezsensu, mozołu życia. Świadkami tej tajemnicy mogą być na przykład ludzie cierpiący i chorzy, którzy w relacji z Bogiem odzyskują siły. Pomimo bolesnych ograniczeń swojego ciała więcej w nich radości niż w niejednym tzw. „człowieku sukcesu”.

Jezus mówi w dzisiejszej Ewangelii, że jeżeli będziemy zachowywać Jego przykazania, będziemy trwać w Jego miłości. Przykazania mogą uchronić w nas miłość. Nie są po to, aby utrudnić nam życie, ale przeciwne są po to, by uchronić naturalną delikatność naszych serc i zachować w nas umiejętność kochania. Kiedy dokonujemy wyborów zgodnych z wolą Bożą, stajemy się bardziej wolni i szczęśliwi. Bóg nie zagraża ludzkiemu szczęściu i wolności. Jest On przecież ich źródłem. Stawanie się coraz bardziej wolnym nie polega na nieskrępowanym dokonywaniu wyborów pomiędzy przeciwstawnymi opcjami, ale polega na wybieraniu dobra i odrzucaniu zła. Przykazania Jezusa tworzą przestrzeń, w której Bóg nas dotyka. Dotyk Boga sprawia, że nasze życie, nawet wbrew trudnym okolicznościom jakie akurat przeżywamy, nie jest nieznośnym ciężarem. Potrafimy, w tych trudnych okolicznościch, zachować mądrość.

Kiedy tracimy wolność…

Duże wrażenie zrobiło na mnie świadectwo narzeczonych, którzy bardzo świadomie podjęli decyzję, że poczekają ze współżyciem aż będą małżeństwem. To postanowienie sprawiło, że ich miłość stała się piękniejsza, a łączące ich więzi silniejsze. Będąc ze sobą stawali się coraz bardziej wolni. Dzięki swojej decyzji doświadczyli przede wszystkim, że łączy ich nie jakiś biologiczny determinizm, ale głęboka miłość. Kiedy mówili o swoim wyborze czystości, inni młodzi często patrzyli na nich jak na kogoś, kto jest niespełna rozumu. Jednak pomimo niezrozumienia doświadczali, że więcej wolności jest w nich niż w tych, którzy patrzyli na nich z politowaniem.

Jesteśmy wolni kiedy jesteśmy silni w wyborach tego co mądre i dobre. Tracimy wolność kiedy o naszym postępowaniu decyduje zła namiętność, gniew, złość, wstyd, zazdrość i wiele innych oślepiających nas uczuć. Nie raz doświadczyliśmy, że te różne ograniczające nas uczucia nie pozwalały budować nam dobrych relacji z innymi. Mogły wręcz niszczyć więzi z tymi, których kochaliśmy.

To, że bywa nam trudno wybierać dobro i dopuszczamy możliwość wyboru zła świadczy o tym, że nasza wolność potrzebuje uzdrowienia. Pojawiające się w nas ewentualne myśli, że możemy być szczęśliwi wbrew Bogu, że On może chce nas unieszczęśliwiać, świadczą tylko o tym, że to co uważamy za szczęście potrzebuje nawrócenia. Stajemy się panami samych siebie, jeżeli naszym Panem jest Bóg.

Boży Kompas

Przykazania Jezusa chronią nas przed błędami, które możemy popełniać wobec innych. W tym też przed zwykłym wyrządzeniem komuś krzywdy. W relacji do Boga pomagają nam chronić przestrzeń, w której możemy Go spotkać. Traktując je jako prowadzący nas kompas na pewno nie przeoczymy w naszym życiu miłości Boga.

Według pięknej rabinicznej nauki gdyby całą wodę wszystkich mórz zamienić w atrament i wszystkie trzciny rzek w rylce do pisania, gdyby cały firmament zamienić w pergamin, a wszystkie palce żyjących w palce skrybów, nie starczyłoby ani atramentu, ani rylców, ani pergaminu, ani pisarzy, by spisać całą mądrość Bożego Prawa.

Przykazania pokazują nam to, co jest mądre. Kierując się nimi stajemy się mądrzejsi i bardziej wolni. Według św. Tomasza z Akwinu wolność jest środkiem do osiągnięcia doskonałości i szczęścia człowieka. Jednak nie chodzi Tomaszowi o wolność jako możliwość wyboru różnych czasami przeciwstawnych sobie opcji, ale o wolność która jest możliwością mądrego wyboru. Złe, głupie wybory nie prowadzą do szczęścia. Zatruwają w nas wolność, która jest umiejętnością kierowania się w życiu mądrością.

Wybitny komentator św. Tomasza z Akwinu, belgijski dominikanin, Servais-Théodore Pinckaers, przyrównał takie rozumienie wolności do gry na instrumencie muzycznym. Każdy może bębnić na fortepianie, dmuchać w trąbkę, czy rzępolić na skrzypcach, ale powstałe w ten sposób dźwięki nie będą prawdziwą muzyką. Nauka gry na fortepianie, trąbce czy skrzypcach wymaga żmudnych ćwiczeń. Trzeba grać według nut i słuchać nauczyciela muzyki. Jeżeli zachowamy te zasady możemy grać muzykę, którą lubimy i która fascynuje kompozycją. Również tworzona przez nas nowa muzyka nie będzie kakofonią, ale będzie zachwycać pięknem.

Żyjąc przykazami Jezusa jesteśmy jak muzycy grający na różnych instrumentach. Różnorodność tych instrumentów tworzą nasze wrażliwości, dary, umiejętności dane nam od Boga. Mamy nuty, mamy mistrza, nie fałszujmy więc, ale grajmy tak żeby nasze życie było piękną muzyka.

„Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym. Nie zawdzięczają swej nauki jakimś pomysłom czy marzeniom niespokojnych umysłów, nie występują, jak tylu innych, w obronie poglądów ludzkich. Mieszkają w miastach greckich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosują się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz nie do uwierzenia prawa, jakimi się rządzą.

Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą. Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Słuchają ustalonych praw, a własnym życiem zwyciężają prawa. Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują. Są zapoznani i potępiani, a skazywani na śmierć zyskują życie. Są ubodzy, a wzbogacają wielu. Wszystkiego im nie dostaje, a opływają we wszystko. Pogardzają nimi, a oni w pogardzie tej znajdują chwałę. Spotwarzają ich, a są usprawiedliwieni. Ubliżają im, a oni błogosławią. Obrażają ich, a oni okazują wszystkim szacunek. Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. Karani, radują się jak ci, co budzą się do życia. Żydzi walczą z nimi jak z obcymi, Grecy ich prześladują, a ci, którzy ich nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści.

Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie. Duszę znajdujemy we wszystkich członkach ciała, a chrześcijan w miastach świata. Dusza mieszka w ciele, a jednak nie jest z ciała i chrześcijanie w świecie mieszkają, a jednak nie są ze świata.”

(List do Diogeneta II wiek)