Spoktanie komisji badającej obraz Matki Boskiej Hermanickiej był bardzo istotnym etapem w badaniu historii obrazu. Wydaje się niezwykle istotne, żeby skrupulatnie i z zachowaniem potrzebnej ostrożności przebadać obraz przez specjalistów. Tak podsumować można obrady. Więcej na ten temat mówi Ks.dr Szymon Tracz, diecezjalny Konserwator Zabytków i Sztuki Sakralnej w Diecezji Bielsko-Żywieckiej.
Ks. dr Szymon Tracz opowiada o obradach komisji dot. badań nad obrazem Matki Boskiej Hermanickiej, które odbyły się 22 maja tego roku na krakowskiej ASP.
Ks. dr Szymon Tracz o pierwszym etapie badań obrazu Matki Boskiej Hermanickiej
Matka Boska Hermanicka
Na Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej ASP zakończony został pierwszy etap prac badawczych nad łaskami słynącym wizerunkiem Matki Boskiej Hermanickiej. Badania pod nadzorem dra Jarosława Adamowicza w katedrze prof. Grażyny Korpal przeprowadziła studentka IV roku konserwacji Paulina Węgrzyn. Obraz został sfotografowany w świetle białym i bocznym oraz wykonano jego zdjęcie rentgenowskie i w ultrafiolecie. Dzięki najnowszej aparaturze komputerowej wizerunek prześwietlono pod względem obecności pierwiastków chemicznych, co pozwoliło określić czas wykorzystanych pigmentów, których próbki pobrano do badań.
Do dziejów hermanickiego wizerunku nie zachowały się żadne dokumenty źródłowe. Przeprowadzone badania pozwoliły niejako usłyszeć co obraz mówi sam o sobie. Na tym etapie już wiemy, że wizerunek został namalowany na ręcznie obrobionych deskach dębowych, spiętych dwiema spągami jesionowymi.
Pierwotnie dębowe podobrazie było większe i w nieznanym nam czasie zostało przycięte. Zachowała się na nim pisemna informacja, że obraz odnowiono w roku 1872. Dodatkowo dębowe podobrazie informuje nas, że obraz powstał najprawdopodobniej na zachodzie Europy w Niderlandach lub Niemczech albo też w Gdańsku, gdzie takie podobrazia wykonywano. Na terenach rozległej Rzeczypospolitej najczęstszym materiałem, z którego robiono podobrazie były deski lipowe lub pochodzące z drzew iglastych.
Zastanawiający jest fakt, że obraz namalowano na desce, skoro w powszechnym użyciu było już płótno. Zdjęcie rentgenowskie udowodniło, że pierwotnie obraz wcale nie przedstawiał Matki Boskiej, lecz portret mężczyzny w paradnym stroju z szerokimi kołnierzem oraz lewą ręką wspartą na rękojeści szabli, zawieszonej na zdobnym pasie. Mężczyzna został sportretowany na tle misternie upiętej kotary ozdobionej węzłem z koronkowym zakończeniem. Z boku widoczny jest łaciński napis mówiący, iż mężczyznę namalowano w 40 roku jego życia w 1611.
Datę potwierdza siedemnastowieczny krój jego stroju, zaś szeroki kołnierz oraz misterne koronkowe zakończenie węzła kotary mogą przemawiać na rzecz zachodnioeuropejskiej proweniencji obrazu. Być może był to obraz epitafijny, umieszczony w kościele w bliskości grobu zmarłego anonimowego czterdziestolatka.
Następnie obraz musiał zostać przycięty i na nim wtórnie namalowano wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem w typie ikonograficznym określanym jako Matka Boska Śnieżna, będący naśladownictwem rzymskiego obrazu Salus Populi Romani. Być może stało się to po roku 1704, za czym może przemawiać obecność tzw. błękitu pruskiego, którego po tym roku zaczęto używać na szeroką skalę w malarstwie europejskim.
Zdjęcie rentgenowskie świadczy, że Madonna o pięknym i szlachetnym obliczu została namalowana bardzo swobodnie. W lewej ręce, zgodnie z rzymskim pierwowzorem, trzyma białą chustę. Jednakże ten wizerunek został przemalowany po formie i pojawiło się obecne przedstawieni Matki Boskiej, gdzie np. chusty już nie widać. Na tym etapie trudno powiedzieć, kiedy to się stało, być może we wspomnianym roku 1872, kiedy obraz poddano renowacji, ale na tę chwilę zostaje to w kwestii przypuszczeń. Oczywiście w międzyczasie oba przedstawienia były retuszowane w ramach ówcześnie rozumianej sztuki konserwacji.
Obraz hermanicki jest bardzo ciekawym przykładem dzieła sztuki nie tylko pod względem kultowym, ale także historycznym i artystycznym. W polskiej sztuce spotykamy się z kilkakrotnymi przemalowaniami obrazów, kiedy wykorzystywano stare podobrazie by namalować nowy obraz. Ale trudno znaleźć taki wizerunek kultowy, cieszący się łaskami, który pierwotnie przedstawiał kogo innego. Jednocześnie sam obraz jest sporym wyzwaniem dla badaczy i konserwatorów.
Dlatego w gronie specjalistów po długim namyśle podjęto decyzję o dalszych badaniach i ostrożnych próbach usunięcia najmłodszych retuszy, aby w ten sposób zbliżyć się do starszych warstw obrazu. W ten sposób pozyskana wiedza pozwoli na podjęcie decyzji jak powinna zostać przeprowadzona ostateczna konserwacja wizerunku. Będzie to wymagało od nas wszystkich bardzo dużo cierpliwości i ostrożności. Dlatego też obraz musi pozostać w Krakowie jeszcze na co najmniej dwa następne lata. Pośpiech przy tak cennym obiekcie jest niewskazany, dlatego zawierzając specjalistom z zakresu konserwacji musimy cierpliwie czekać na owoce ich pracy. Żadnych działań nie wolno tu podejmować pochopnie.
Ks. dr Szymon Tracz, kapłan diecezji bielsko-żywieckiej (święcenia kapłańskie 6 VI 1998), Diecezjalny Konserwator Zabytków i Sztuki Sakralnej Diecezji Bielsko-Żywieckiej, Przewodniczący Diecezjalnej Komisji Architektury i Sztuki Sakralnej Diecezji Bielsko-Żywieckiej, członek Stowarzyszenia Historyków Sztuki (oddział krakowski), stypendysta Fundacji Lanckorońskich (Florencja 2015). Mediewista, autor wielu publikacji naukowych i popularnonaukowych. W Instytucie Historii Sztuki i Kultury UPJPII w Krakowie prowadzi zajęcia z zakresu historii sztuki średniowiecznej polskiej oraz historii estetyki. Główny obszar jego zainteresowań badawczych obejmuje ikonografię chrześcijańską, średniowieczną sztukę polską, malarstwo włoskiego Trecenta i Quattrocenta oraz zagadnienia związane z italianizmem w Europie Środkowej w średniowieczu.