Fascynacja o.Badeniego

Śp. o. Joachim Badenii opowiadał często o wizji Pana Jezusa, jaką miał przed wojną, przed wstąpieniem do zakonu. W swojej młodości doświadczył wyjątkowej łaski, ukazał mu się Chrystus. Pan Jezus ukazał mu się jako wschodni monarcha. Było to widzenie pełne światła i blasku. Wizja ta była tak fascynująca, że zaważyła na decyzji ojca Joachima o wstąpieniu do zakonu. O. Joachim pomimo, że był sędziwym starcem, umarł mając prawie sto lat, bardzo wyraźnie pamiętał wizję Pana Jezusa, tak jakby to widzenie miało miejsce wczoraj.

Św. Hieronim komentując dzisiejszą Ewangelią przypuszcza, że podobnej łaski doświadczyli powołani przez Jezusa apostołowie. Skoro byli gotowi pozostawić wszystko i pójść za Jezusem, w Jego postaci musiało być coś zachwycającego, jakiś tajemniczy blask Boskości. Nawet jeżeli apostołowie wcześniej słuchali Jezusa, bez założenia, że w Jezusie było coś tajemniczego i fascynującego trudno zrozumieć dlaczego dojrzali mężczyźni pozostawili swoje dotychczasowe życie i wybrali po ludzku bardzo niepewną drogę.

Czwarta po południu

Z czasem ich wybór okazał się najbardziej racjonalną i sensowną decyzją w ich życiu. Nie przeoczyli szansy jaka ich spotkała. Nie zmarnowali okazji na sensowne i spełnione życie jaką dał im Bóg. Chociaż dalsza ich droga była trudna, a to co ich czekało było bolesne i zaskakujące, wyraźnie pamiętali dzień, w którym zdecydowali się pójść za Jezusem. Był to dzień, w którym podjęli najlepszą decyzje w swoim życiu.

W Ewangelii św. Jana, we fragmencie opisującym powołanie pierwszych uczniów, jest przepiękny szczegół, którego przez wiele lat nie potrafiłem dostrzec. Otóż, św. Jan podaje wręcz godzinę, w której poszedł za Jezusem. W scenie opisującej spotkanie z Jezusem Jan Ewangelista stara się pozostać anonimowy. Z kontekstu Ewangelii możemy się domyślać, że jednym z dwóch uczniów, którzy zostawili Jana Chrzciciela i poszli za Jezusem był Jan apostoł.

Nie byłoby w tym opisie powołania nic szczególnego gdyby nie to właśnie, że Jan Ewangelista pamięta dokładnie godzinę, o której poznał Pana. Ewangelia według św. Jana została napisana jako ostatnia. Kiedy apostoł ją pisał był już sędziwym starcem. Pomimo tego, dokładnie pamiętał, że poznał Jezusa o dziesiątej godzinie dnia, czyli o czwartej po południu (J 1, 39). Cudowny i fascynujący szczegół! Stary Jan, pisząc Ewangelię, wyraźnie pamiętał moment, w którym zachwycił się postacią Jezusa. Tak mógł napisać tylko ktoś kto kochał w sposób niewyobrażalny, ktoś kto całą swoją duszą był zafascynowany Chrystusem.

 

Fascynacja – kontemplacja

Dzisiejsza Ewangelia o powołaniu apostołów, może sprawić, że sami poszukamy fascynującego, pełnego światła doświadczenia Boga. Jeżeli w naszej relacji z Bogiem będziemy starali się być coraz bardziej prości, może będzie nam dane doświadczenie Boga, jakie miał ewangelista Jan, o. Badeni czy wielu świętych. Będziemy stawać się prości przed Bogiem, jeżeli będziemy pamiętali, że nasza wiara jest relacją z Osobą. Doświadczenie Boga jest doświadczeniem światła, które wszystko rozświetla, wszystko przemienia i wyjaśnia.

Otwieraniem się na takie przemieniające nas doświadczenie, może być kontemplacja Oblicza Jezusa Chrystusa, do czego zapraszał nas Jan Paweł II. Nie potrafimy kontemplować Oblicza Jezusa, gdyż będąc zabiegani, nie dajemy sobie takiej szansy. Zresztą wolimy mówić niż słuchać, działać niż być biernymi, a w kontemplacji słuchanie i bierność są niezbędne. Nie dowierzamy, że również my możemy doświadczyć tego czego doświadczyli powołani przez Jezusa apostołowie, że również my możemy zostać uwiedzeni przez tajemniczy blask Boskości. Kiedy stworzymy warunki, aby znaleźć czas na kontemplację Oblicza Jezusa, to zapewne wówczas doświadczymy czegoś z tego tajemniczego światła, którym byli prowadzeni w swoim życiu i zalewani w swoim sercu Jego świadkowie.

III Niedziela
Mk 1, 14-20.

„Mnie jednak się wydaje, że w samych oczach, na samym obliczu Pana i Zbawiciela było coś Boskiego. A taka jest tego przyczyna, jak mi się wydaje, którą teraz wypowiem: I stało się – mówi – że gdy Jezus przechodził koło Morza Galilejskiego, ujrzał dwóch synów Zebedeusza, którzy naprawiali swe sieci, i rzekł do nich: “Porzućcie je, a idźcie za mną”. A oni – jak mówi – natychmiast zostawili sieci i łódź, i ojca Zebedeusza i natychmiast poszli za Nim” (Mk 1,16).

Gdyby czegoś Boskiego nie było w obliczu Zbawiciela, uczyniliby coś bezsensownego ci, którzy poszli za Tym, w którym nic nie widzieli. Czyż porzuca ktoś swego ojca i idzie za tym, w którym nie widzi nic ponad to, co widzi w swym ojcu? Ale porzucają ojca cielesnego, a idą za ojcem duchowym: nie porzucają ojca, ale odnajdują ojca.
Po co to wszystko powiedziałem? Aby pokazać, że w obliczu Pana było coś Boskiego, co sprawiło, że ludzie szli za Nim.” (św. Hieronim)