Intensywna terapia

Jeden z moich znajomych jest lekarzem pracującym w szpitalu na oddziale intensywnej terapii noworodków. Większość z jego małych pacjentów to wcześniaki, które nie są jeszcze gotowe, aby samodzielnie poradzić sobie w świecie. Potrzebny jest czas spędzony w inkubatorze i troskliwa opieka medyczna, aby dzieci te mogły żyć w nowym środowisku.

Tak jak z przyjściem niektórych z nas na ten świat, może być też z naszymi „narodzinami” w świecie przyszłym. Możemy nie być gotowi na wejście w tę nową rzeczywistość, pełną miłości i Bożego światła. Możemy nie być w pełni gotowi, aby samodzielnie „oddychać” w tym nowym, zupełnie innym świecie. Kościół ten czas „intensywnej terapii” po śmierci nazywa czyśćcem.

Naukę o tym, że możemy być po śmierci duchowo zbyt słabi, aby cieszyć się niebem Kościół opiera, na niektórych fragmentach Pisma Świętego i na praktyce modlitwy za zmarłych, która w Kościele istniała od początku. Nie wszyscy odchodzący z tego świata, chociaż umierają w przyjaźni z Bogiem, są całkowicie oczyszczeni, aby przyjąć ofiarowywane im niebo. Wiedzą już, że będą zbawieni, ale potrzebują „terapii”, która poszerzy i oczyści ich serca, aby mogli w pełni cieszyć się miłością Boga.

Niebo nie ma zamkniętych bram

Święta Katarzyna z Genui, wielka teolożka czyśćca, ujmuje to w ten sposób: “…ze strony Boga, jak widzę, niebo nie ma zamkniętych bram, lecz kto chce tam wejść, wchodzi. Bóg bowiem jest pełen miłosierdzia, otwiera ku nam swe ramiona, aby przyjąć nas do swojej chwały. Istota Boża jest zarazem zupełnie czysta, nieskończenie bardziej, niż rozum to pojąć może; dusza więc, znajdując choćby najmniejszą odrobinę niedoskonałości, wolałaby raczej rzucić się do tysiąca piekieł, niż stanąć przed majestatem Boga z jakąś zmazą na sercu. Widząc zatem, że czyściec jest przeznaczony na to, by zetrzeć plamy duszy, dobrowolnie się do niego rzuca i znajduje tam wielkie miłosierdzie, uwalniające ją od owej przeszkody”.

Czyściec jest miejscem miłości i mocy przemiany jaką miłość sprawia. Istotą czyśćca jest właśnie miłość. W czyśćcu, dzięki miłości Bożej nasza ludzka miłość, dojrzewa i zostaje oczyszczona.

Rodzina – czyściec na ziemi?

W dzisiejszej liturgii obrazem czyśćca może być rodzina. Jezus jako człowiek w swojej rodzinie dojrzewał i wzrastał. Celem rodziny jest właśnie wzrastanie i dojrzewanie, aby pięknie żyć. W idealnej rodzinach dojrzewamy dzięki miłości i trosce innych. Przemiana, dojrzewanie w czyśćcu dokonuje się w rodzinie wspólnoty Kościoła. Tak jak trudno tutaj na ziemi wyobrazić sobie nasz rozwój i wzrost bez zaangażowania bliskich nam osób, tak też w czyśćcu do pełni nieba będziemy dojrzewać dzięki miłości innych ludzi.

Św. Faustyna wyraziła tę zależność, przekraczającą granice nieba i ziemi, opisując wizję, w której zobaczyła rzeczywistość czyśćca: „Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą”. W czyśćcu, jak wcześniaki na intensywnej terapii, będziemy otoczeni miłością innych ludzi. Jak przy porodzie będziemy zdani na troskliwą miłość innych. Dlatego Kościół tak mocno akcentuje potrzebę modlitwy za zmarłych. Nasza modlitwa stwarza warunki dla szybkiego dojrzewania do pełni nieba dla naszych zmarłych.

Tęsknota za pełnią

Nierzadko zakochani przeżywając swoją miłość doświadczają bolesnego rozdarcia. Z jednej strony przeżywają szczęście, którego źródłem jest bliskość kochanej osoby. Z drugiej strony, jeżeli są na siebie uważni, miłość odsłania własne ich wady, które sprawiają ból. Miłość jest wówczas mocą, pozwalającą na przemianę tego co jest z nią sprzeczne. W czyśćcu to bolesne rozdarcie jest niewyobrażalnie głębsze. Św. Katarzyna z Genui twierdzi, że przyczyną tego rozdarcia jest właśnie miłość. Cierpienie powoduje przepaść między naszą małością, a doskonałą miłością Boga, której wielkość zaczynamy pojmować. Według Katarzyny dusze w czyśćcu „są w nim szczęśliwe tak niewyobrażalnie, że tylko zbawieni w niebie są od nich szczęśliwsi, a zarazem tak niewyobrażalnie nieszczęśliwe, że tylko potępieni w piekle są od nich bardziej nieszczęśliwi”. Cierpienie, które jest udziałem dusz w czyśćcu jest cierpieniem radosnej tęsknoty, która wie, że zostanie zaspokojona, jednak tym bardziej boli. Czyściec jest miejscem zakochanych w Bogu, którzy boleśnie odczuwają rozdarcie między swoją niedoskonałością a doskonałością Boga. Zakochani ci przeżywając ból dojrzewania do życia w nowej rzeczywistości już widzą Boga, ale tym bardziej cierpią, gdyż przeżywają trudną przemianą, przygotowanie do pełnego życia w Bogu.

Uczmy się prawdziwie kochać Boga i bliźnich, a zrobimy wszystko, aby przygotować się do życia w niebie.

„Fundamentu nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego. Odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień” (1 Kor 3,11-15)